Nie ma lepszego sposobu na poinformowanie bliskich o organizowanym wydarzeniu niż podarowanie im wyjątkowych zaproszeń.
Rynek usług ślubnych oferuje niezliczone możliwości. Szukając w Internecie inspiracji natknęłam się na naprawdę piękne projekty zaproszeń ślubnych. Jestem pewna, że śmiało moglibyśmy zlecić wykonanie zaproszeń profesjonalistom, którzy dobrze wczuliby się w nasze potrzeby i ogólny klimat planowanego ślubu. Jednak pragnienie stworzenia czegoś własnoręcznie zwyciężyło i w naszych głowach nie było zbyt długo żadnych wątpliwości kto wykona kilkadziesiąt zaproszeń dla naszych gości weselnych ;-)
Zaproszenia ślubne DIY
Ponad rok przed ślubem postanowiłam wykorzystać własne umiejętności by stworzyć zaproszenia szyte na miarę (oczywiście zostały całkowicie zaakceptowane przez narzeczonego :-)). Z perspektywy czasu nie żałuję tej decyzji, choć pewne elementy wykonałabym teraz inaczej. Uznajmy zatem, że to efekt uboczny zdobytego doświadczenia!
Przyznaję, że to był mój pierwszy tak duży projekt. Zazwyczaj tworzę jedną, jedyną kartkę, która zawiera unikalną ilustrację. Stworzenie 40 takich samych byłoby sporym wyzwaniem. Wiem, że są osoby, które to robią, rysują 40 niemal identycznych ilustracji na 40 osobnych kartkach, podziwiam ich pracę! Po chwilowych rozterkach jak zrobić to najlepiej, za namową doświadczonej graficznie Weroniki z mavelo.pl postanowiłam po raz pierwszy powielić zeskanowaną ilustrację i wydrukować ją 40 razy na domowej drukarce. Ryzykowne? Niekoniecznie! Efekt okazał się całkiem niezły.
Zdecydowałam się na wydruk ilustracji na domowej drukarce HP model DESKJET INK ADVANTAGE 4535.
Zaproszenia ślubne – krok po kroku
Masowa produkcja rozpoczęła się oczywiście od zadbania o odpowiedni poziom tuszu w drukarce, a następnie od zakupu odpowiednich materiałów. Bazy kartkowe, koperty, kilka kartek papieru ozdobnego, taśma klejąca dwustronna i wstążki. Wszystko jest do zdobycia w sklepach stacjonarnych, osobiste doglądnięcie grubości i odcienia papieru – mocno zalecam ;-)
Etap wycinania i klejenia zajął mi około 10 godzin. Dość żmudna, mechaniczna, ale niezbędna do wykonania praca. Tekst, który znalazł się we wnętrzu zaproszenia był personalizowany, drukowany i wklejany na bieżąco, tuż przed momentem spotkania z obdarowywanym. Ten proces uśredniłabym do czasu – kolejnych 10 godzin.
Kolorystyka zaproszeń ślubnych
Nasze zaproszenia ślubne DIY składały się przede wszystkim z ilustracji przedstawiającej nas – w dość zabawnym wydaniu. Kluczową rolę odegrały przewodnie kolory – pomarańcz i niebieski. Całość jest raczej skromna, baza kartkowa w odcieniu ecrue, ilustracja przyklejona na białym kartoniku z wypukłym wzorem. Pojedyncze zaproszenie zostało przyozdobione wstążkami (w dwóch przewodnich kolorach, zgodnie z motywem naszego ślubu) oraz napisem informującym radosną nowinę – bierzemy ślub!
Wstążki w tych samych kolorach pojawiły się także w innych dekoracjach ślubnych. Miało to przede wszystkim sprzyjać spójności i pozwoliło mi nie zbłądzić podczas trwających prawie rok przygotowaniach do ślubu. Zaproszenia ślubne DIY były pierwszym elementem, który wyznaczył dalsze działania w projekcie roboczo nazwanym ŚLUB – zrób(cie) to sam(i).
Co myślicie o takim rozwiązaniu? ;-)
Kiedy wręczać zaproszenia ślubne?
Wtedy kiedy są gotowe ;-) A tak serio, to zastosowaliśmy zasadę odległości. Im dalej mieszka od nas i od miejsca planowanego przyjęcia gość, tym wcześniej informujemy go o tym co planujemy i kiedy dokładnie to nastąpi. Rok przed naszym ślubem pierwsze zaproszenia dostały osoby z zagranicy, dla których przyjazd do Polski mógł wiązać się z większym wyzwaniem logistycznym.
Przeczytaj także pozostałe wpisy o tematyce ślubnej!
Jak zorganizować ślub i przyjęcie weselne, czyli ślubne DIY w praktyce