Lifestyle

Każdy kiedyś zaczynał

„Zostaw dziecko samo, a na pewno coś zmaluje”. Ha! Znacie to? Niektórzy może nabałaganią, drudzy ułożą przestrzeń domową po swojemu, a inni chwycą za jakiś kolor i zostawią ślad – kartka papieru, ściana – co za różnica?! I tak właśnie powstała moja pierwsza kreska. Miałam niecałe 3 lata i zadziwiłam swoje otoczenie. Dzieła sztuki, wielki artyzm, pamiątka do dziś.

Z czasem styl ewoluował

Zrodziła się śmiałość do użycia większej liczby kolorów, dodanie uśmiechów, wizualizacja konkretnych kreacji… czułam, że podbijam świat, który samodzielnie kreuję. I chociaż nie kojarzę jak wyglądały moje pierwsze kredki, bardzo dobrze pamiętam emocje, które towarzyszyły mi za każdym razem kiedy tak po prostu mogłam porysować.

Pierwsza kreska dziecka
Pierwsza kreska. Piękno tkwi w prostocie

A potem zaczęła się szkoła

Podstawówka to czas pozornego szczęścia. Mimo, że jest jeszcze czas by coś tworzyć, nie wiesz co Cię dalej czeka. Dopasowujesz się do narzuconego systemu i choć niewiele wydaje się być tu ze sobą spójne, nadal jesteś z siebie bardzo dumny  (tak, to o mnie). Aż w końcu przychodzi czas na lekcję plastyki, podczas której zaczynasz rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Nowe techniki, cieniowanie, rozmazywanie, konturowanie. Wow! (Na tym etapie dziecięca chęć kreowania u niektórych – niestety – niesłusznie słabnie.)

Pierwsze dzieło sztuki
Pierwsze „poważne” próby malarskie

Gimnazjum

Nie jesteś już dzieckiem, tym bardziej jeszcze nie dorosłym (chcesz jednak myśleć inaczej). Otaczają Cię ludzie, którzy idą się buntować albo ci którzy chcą od życia czegoś więcej. Z kim się utożsamiasz? To właśnie na tym etapie dołączyłam do redakcji szkolnej gazetki i doznałam swoistego przełomu. Tworzyłam ilustracje pod konkretny artykuł, który zazwyczaj dotyczył tematyki bliskiej 15latkom. Moja kreska stała się bardziej wyrazista, postacie zyskały blasku w oku, zaczęło coś się dziać!

Gazetka szkolna Podławek
Najszerszy uśmiech w całej redakcji – znajdź M.

Gimnazjalna inicjatywa została dostrzeżona przez pewną redakcję lokalnej gazety.

 

Pokolenie III RP
„Mleczko i Czeczot mogą spać spokojnie”

W końcu przyszedł czas liceum

Odkryłam, że warto rysować nie tylko na marginesach zeszytów bądź wypełniać ich ostatnią stronę totalną abstrakcją. Rozpoczęłam skuteczną pomoc samej sobie w zapamiętaniu szczegółów lektur bądź wierszy, które trzeba było wyrecytować na ocenę na lekcji polskiego (Czy ktoś jeszcze pamięta tę traumę?).

Jak się okazało wizualizacja graficzna wzmocniła moją pamięć i zrozumienie związków przyczynowo-skutkowych.

 

Pan Tadeusz Bohaterowie relacje
Naukę do matury potraktowałam kreatywnie

Czas studiowania

Zdecydowanie minął mi pod znakiem łączenia umiejętności uczenia się z wykorzystaniem kreatywnych rozwiązań. Notatki z wykładów ewoluowały – z zapełnionych treścią pionowych kartek do tych przypominających mapę najważniejszych myśli w poziomie. Uśmiechnięte kreacje zwierząt (zazwyczaj kotów) tworzone między kartkami, stały się bliskie. Obdarowywanie nimi innych – najlepsze!

Autoportret
Portret własny, 2009 rok

Każde przedsięwzięcie jakiego się podejmowałam w znacznym stopniu zbliżało mnie do  jednego – tworzenia. Począwszy od pracy grupowej po pracę trenerską. Bo kiedy nie wiesz jak coś wyjaśnić słowami, spróbuj przedstawić to w formie graficznej.

Będąc dziećmi w sposób naturalny wyrażamy siebie poprzez sztukę. Nie traćmy tej zdolności! Nie porównujmy się do innych. Pozostańmy sobą. Wierzę, że w każdym tkwi artysta/twórca/kreator. Tworzenie może być formą relaksu, sposobem na spędzenie czasu i co najoptymistyczniejsze- szansą na zmianę perspektywy, wyjścia poza utarty schemat.

Bo to właśnie kreatywność jest cechą, której potrzebujemy by móc się rozwijać. Zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Myślisz, że już jest na to za późno? Głowa do góry – można ją w sobie ponownie rozbudzić.

 

Wpisy, które również mogą Ci się spodobać