W kwestii mojej pewności, iż w każdym drzemie artysta nic się nie zmieniło. Nie lubię kiedy dookoła słyszę, że ktoś nie potrafi rysować. Uwierz, że potrafisz i zanim ocenisz siebie (i co gorsza innych), spróbuj tego na własnej skórze.

*Próby podejmowane podczas nudnych wykładów, z tyłu zeszytu/na marginesach też się liczą.

Chcesz rysować? Zacznij gryzmolić!

Dwa miesiące temu natknęłam się na genialny kurs, który pomógł mi w skuteczny sposób usystematyzować myślenie na temat rysowania. How to doodle to 40-dniowy kurs online, który wiąże się z codziennym mailem od Adama Sicińskiego (naszego rodaka prosto z Australii – dlatego kurs jest w języku angielskim). Każda wiadomość to krótka instrukcja wraz z 8-minutowym filmem, każdy dzień to nauka nowej umiejętności, każdy następny dzień to nauka łączenia zdobytej wiedzy. Brzmi dobrze, prawda?

I jedyne czego nam potrzeba to dobrego cienkopisu i zeszytu, w którym będziemy… gryzmolić!

Myśl wizualnie i zacznij gryzmolić!

Codziennie wzmacniamy swoją kreatywność i dowiadujemy się, że nie ma rzeczy, których nie możemy w łatwy sposób zobrazować. Sztuczka polega na użyciu 12 kształtów, które służą nam za rysunkowy alfabet.

Alfabet to: kropka, linia, łuk, kąt, spirala, pętla, kółko, oko, trójkąt, prostokąt, kształt domku i chmurki.

Kiedy nauczymy się naszego dziecinnie prostego elementarza, kolejny krok to umiejętność łączenia ze sobą poszczególnych kształtów, tak by powstało coś co z łatwością będziemy w stanie nazwać :-)

Większość dni to nauka rysowania ludzi, zwierząt i przedmiotów z cechami ludzkimi. Ich postawy ciała kiedy wykonują konkretne czynności, emocje i wyrazy twarzy. Chociaż napisałam przed chwilą, że to nauka rysowania, według autora, kurs ten nie uczy rysować. Myślę jednak, że umacnia nas w przekonaniu, że potrafimy to robić – i to jest piękne. Warto dodać, że rzeczywiście nie dowiemy się z tych lekcji jak odzwierciedlać proporcje, jak cieniować nasze „dzieła”. Co nie zmienia faktu, że warto pokusić się o wytrwałość i kurs dokończyć w całości.

Rysunki jednego dnia są proste, postacie zbudowane z kółek i kresek. A następnego wychodzimy nieco z tego schematu i dodajemy więcej elementów. Tym sposobem nasz alfabet to nie tylko podstawowe kształty, ale także elementy: oczy, nos, włosy, usta, pozycje ciała, które następnym razem będziemy powielać, ale w innym kontekście.

I jedyne co nas ograniczy to słabnący kolor w cienkopisie lub jak zwykle bywa w twórczych zajęciach – nasza wyobraźnia…

A to przykład tego jak brwi i usta potrafią nadać zupełnie inne znaczenie obrazkom.

Aż w końcu prawdziwe wyzwanie. Zmusić kociarę do narysowania nie 1, ale aż 10 psów podczas jednej lekcji!

Podsumowanie kursu

Powyższe ilustracje to tylko część tego co udało mi się zobrazować w ciągu ostatnich 40 dni. Podzieliłam się z Wami tylko tymi aspektami, które najbardziej mi się spodobały. Kurs dotyczy myślenia wizualnego, czyli jego celem jest nauczenie się wizualizacji treści. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo to bardzo wartościowa inicjatywa. Myślisz, że kurs trwa zbyt długo? Nie masz w ciągu dnia ani chwili na to by usiąść i rysować? Bzdura. Wystarczy, że przez najbliższy miesiąc „z hakiem” spędzisz każdego dnia zaledwie 15 minut i pozwolisz swojej prawej półkuli mózgu zobrazować to, co masz w głowie. Zdziwisz się jak szybko minie Ci ten czas, z żalem wykonując ostatnie zadanie.

Trzymam kciuki!