Wakacyjna wycieczka* niespodziewanie zaowocowała wizytą w Muzeum Buddy. Wcale nie w Indiach a po sąsiedzku – w Niemczech. Czy słyszeliście wcześniej o tym wyjątkowym miejscu?
*Ten wpis to najprawdopodobniej wyraz mojej skrytej tęsknoty za podróżniczymi obserwacjami jakimi miałam okazję dzielić się na przełomie 2014/2015 roku na blogu M in Brussels. Jeśli tylko macie ochotę poczytać więcej o Brukseli – zapraszam tu. Tymczasem zabieram Was w podróż do niezwykle urokliwego niemieckiego regionu Nadrenia-Palatynat.
Budda mieszka w Traben-Trarbach
To właśnie w niewielkim miasteczku Traben-Trarbach w Niemczech mieści się jedyne w swoim rodzaju Muzeum Buddy. Nie doszukałam się w Internecie informacji aby gdzieś w Europie było drugie takie miejsce. Jeśli jest inaczej, proszę dajcie znać. Nie biorę tu pod uwagę wystaw tymczasowych czy ogólnie poświęconych kulturze azjatyckiej.
Muzeum mieści się w całkiem sporym, nowoczesnym budynku. Ekspozycje mieszczą się na 4 poziomach. Przechodząc do kolejnych pomieszczeń mamy okazję poznać oryginalne, warte kilka tysięcy euro, figury przedstawiające Buddę, sprowadzone z takich krajów jak: Kambodża, Chiny, Tajlandia, Japonia, Nepal, Tybet, Birma, Sri Lanka czy Indie.
BUDDHA-MUSEUM
Bruno Möhring Platz 1, 56841 Traben-Trarbach, Niemcy
Czynne od wtorku do niedzieli w godzinach 10:00-18:00
Cena za bilet wstępu – osoby dorosłe – 15 euro
Twarzą w twarz ze sztuką
W Muzeum mieści się ponad 2 tysiące figur przedstawiających Buddę! Każdy eksponat jest dokładnie opisany wraz z historią z jakiego wieku oraz kraju pochodzi. Planując wycieczkę warto poświęcić około 1,5 h czasu na zwiedzanie tego miejsca. Jeśli wydaje Wam się, że to zdecydowanie za dużo, to przysięgam, że nawet nie zauważycie kiedy minie godzina. Nie trzeba być wyznawcą buddyzmu, aby poczuć magię tego miejsca. Daję słowo, że każdy kto tam wchodzi i zderza się z tysiącem monumentalnych (ale i też wyjątkowo malutkich, które ogląda się przez lupę) postaci nagle zamilka i ogarnia go błogi spokój. Cisza, zapach i klimat – robią wrażenie. Nie potrafię tego zracjonalizować, ale jest to wyjątkowe uczucie, które utrzymuje się jeszcze przez parę następnych godzin po opuszczeniu tego miejsca.
W Muzeum można robić zdjęcia bez użycia flesza, dlatego mogłam uwiecznić kilka figur, które wyjątkowo przykuły moją uwagę. Tylko spójrzcie na te kontemplujące twarze i ułożenia rąk!
Spacer pomiędzy medytującymi postaciami warto zakończyć w ogrodzie, który mieści się na dachu Muzeum. W takich okolicznościach relaks jest gwarantowany. To stąd widać piękny widok na rzekę, lasy, winnice oraz panoramę miasta.
Dolina Mozeli
Grzechem byłoby przemilczenie tematu samego regionu. Czy ktoś kojarzy takie wina jak Riesling, Elbling, Müller-Thurgau czy Kerner? Nie są one ani francuskie, ani włoskie, również nie hiszpańskie. To niemieckie wina bo to właśnie u naszych sąsiadów w południowo-zachodniej części kraju mieszczą się liczne ośrodki produkcji tego trunku. W Dolinie Mozeli (rzeki, która jest lewym dopływem Renu) rozpościerają się piękne wzgórza, na których znajdują się winnice. Ten widok winorośli to jeden z najpiękniejszych jaki widziałam :-)
Samo wino – tu Riesling – produkowane jest z białej odmiany winogron. W smaku owocowe, lekko kwaskowate, aromatyczne – warte degustacji!
Jeśli sama postać Buddy jest synonimem spokoju i oświecenia to już wiecie dlaczego uważam, że Budda mieszka w Traben-Trarbach. Tu naprawdę warto przyjechać i zaznać stanu błogości.
Ommm…